Nie podoba mi się, że zrobili z Usurny złoczyńcę i zdrajcę.
Wiele z tego co mówiła miało sens i było prawdą. Jim naraził cały świat poprzez otwarcie portalu i pójście dokładnie tam, gdzie Gunmar go chciał. I poszedł tam całkiem sam, tylko pogarszając sytuację. A później misja ratunkowa, którą mu wyprawili jego przyjaciele, doprowadziła do ucieczki jednego z największych maniaków w historii. Jim powinien wziąć za to odpowiedzialność i być za to osądzonym. Tak, kara była zbyt surowa. Ale nie dlatego, ze Jim na nią nie zasłużył. Dlatego, że Jim jest dzieckiem, na które została zrzucona odpowiedzialność, której nie chciał i na którą nie był gotowy. Nie umiał poradzić sobie z sytuacją, w której się znalazł, spanikował i zrobił coś głupiego. Zasłużył na karę, ale nie na śmierć. Zwłaszcza, że w tym momencie jest ich najlepszą obroną przeciwko Gunmarowi.
Ale nie. Usurna jest złoczyńcą, więc nic co powiedziała nie ma znaczenia. W końcu to była tylko manipulacja, żeby pozbyć się Łowcy Trolli, żeby oddać Gunmarowi Trollmarket, żeby zniwelować wszelkie zagrożenie. Czemu ktokolwiek miałby się przejmować tym co mówi, skoro próbowała nas wszystkich zabić?
Czy "Hero with a Thousand Faces" jest pierwszym prawdziwym fillerem w tym serialu? Dlaczego? Ten sezon ma 13 odcinków, można te 20 minut wykorzystać na tyle lepszych sposobów, niż na filler, który praktycznie nic nie wnosi. Czemu?
"Just add Water" i "Creepslayerz" to najlepsze odcinki w tej serii, spośród wszystkich z podwójną perspektywą. Próbowali to powtarzać później, między trzecim sezonem Trollhunters, a pierwszym sezonem 3Below, ale wtedy nie działało to już aż tak dobrze. Prawdopodobnie dlatego, że to jedyny tego typu odcinek, który jest robiony jako część tego samego sezonu. Bardzo lubię tego typu zabiegi i żałuję, że z nich zrezygnowali.
Jeśli Maddrux był tak bardzo legendarny i starożytny, że nikt, nawet Vendel, nawet Blinky, nawet książki, nie były w stanie powiedzieć, że jego moc to nie super-siła, tylko klonowanie... To jakim cudem, przepraszam bardzo, Blinky i reszta są starsi niż sam amulet, znali pierwszego Łowcę (czy raczej Łowczynię) i brali udział w ostatecznej, najważniejszej bitwie, przeciwko Gunmarowi. Jakim cudem ci ludzie mogą to sobie pomylić? Oni tam byli. Musieli znać tego Łowcę. Nie słyszeli o nim z samych historii, widzieli co potrafił, widzieli co robił. Byli częścią tego wszystkiego. To się działo przed ich oczami. I nagle o tym zapomnieli, pomieszali klonowanie się i super siłę, mimo, że widzieli efekty przez lata kiedy Maddrux był w posiadaniu amuletu? Jak, pytam się, jak?!
Bardzo lubię, jak większość decyzji, którzy bohaterowie podejmują w tym serialu ma konsekwencje. Tak, większość, wciąż jestem zła na amnezje Barbary. Jim musi odpowiedzieć, za swoją decyzję przed radą trolli. Jego przyjaciele są źli i mają problemy z tym, że ich zostawił. Draal opuścił swoje stanowisko, bo Łowcy wrócili się po Nomurę, Gunmar uciekł. Nawet czas spędzony w krainie ciemności i niewoli wpłynął na Jima. Hej, nawet Vendel wciąż się czepia tej zaginionej laski, a to przecież będzie mieć jeszcze większe konsekwencje później.
Ale... po co Gunmarowi wiedzieć, gdzie w świecie ludzi znajduje się most? Bardzo przepraszam, ale to nie wpływa przecież nijak na jego plany. Nie mają jak wiedzieć gdzie miejsca na Ziemi się pokrywają z tą krainą ciemności. Nie wiadomo nawet czy one się cały czas pokrywają, w końcu to miejsce jest powalone. Nie byłoby lepiej wysłać ludzi na poszukiwanie i zabić więźniów?..
Okej, ale jak Dictatious domyślił się tego, gdzie jest most? To były randomowe metafory. Mogły oznaczać cokolwiek... Serio, on naprawdę był like "O, tak mój brat wybrał te metafory, na pewno przyszły mu na myśl tylko dlatego, że myślał o moście, nie dlatego, że to najpopularniejsze metafory używane w takich sytuacjach"?!
W tym serialu jest zdecydowanie za mało Draala. Jest cały czas usuwany na dalszy plan, mimo, że byłby świetnym dodatkiem do głównego zespołu. Mimo, że jest uznawany, za część głównego zespołu in-universe.
Sceny między Jimem a Nomurą są naprawdę słodkie. Widać, że Nomura nie miała za wiele pozytywnych interakcji w życiu. Nic dziwnego z tym stylem życia.
To mało jak na jej zmianę stron, ale ona nigdy nie była ważnym antagonistom, który wybijał się na front, więc to nie duży problem. Wciąż lepiej niż Strickler, który był głównym złym przez pół sezonu i robił za prawą rękę Bulara w pierwszej i ledwie cokolwiek dostał.
Okej, uwielbiam jak Otto ma już dość wszystkiego i jest po prostu zmęczony wszystkim co Tobi i gobliny wymyślili.
Okej, bardzo przepraszam, ale jak, jak do cholery ci strażnicy nabrali się na "Ja jestem prawdziwym Vnedlem bo ja... bo mam... Em.. Lasko-coś..."?! (tłumaczenie własne, sorry, ale nie oglądam nic z dubbingiem, jeśli nie muszę)
Ja rozumie, że Tobi zostawiał Jimowi czekoladki, a tych jest tylko ograniczony zapas. Ale dlaczego do cholery tak panikował kiedy się kończyły?! Nie mógł, no nie wiem... pójść do sklepu i kupić więcej? A jeśli nie miał już na nie pieniędzy, to nie mógł tego wspomnieć?! Zwykłe "Nie mam już kasy na więcej" albo "I tu idzie moje kieszonkowe z tego miesiąca" by wystarczyło. Zwłaszcza, że on tak czy siak dramatycznie żegna ostatnią czekoladkę.
Okej, ale to naprawdę interesujące - i bardzo w duchu tytułu - że sporo odcinków odbywa się z minimalnym udziałem głównego bohatera.
Ale podoba mi się, jak bardzo Steve zaczyna upadać jako osoba w szkole. Zwłaszcza w sensie społecznym.
Jim nie jest jakimś nie-popularnym, głupim dzieciakiem, z którego wszyscy się śmieją i który opowiada idiotyczne teorie na lekcjach (sorry Eli). Nie jest jakoś bardzo popularny, ale wiemy, że dopóki nie postawił się Steve'owi, nie był ofiarą bullingu. To praktycznie prywatna ofiara Steve'a, jednocześnie mając masę innych rzeczy na głowie i ignorując jego dogryzanie.
Steve z kolei, prawdopodobnie z potrzeby dominacji, zaczął obsesyjnie skupiać się na tym jednym chłopaku, który nikogo nie obchodził wcześniej. Desperacko chciał mu uprzykrzyć życie, tylko coraz bardziej pakując się w kłopoty.
To tylko pogłębiało jego obsesję na punkcie Jima, ale jednocześnie odpychało go od otaczających go ludzi. Wszyscy zaczynają przewracać na niego oczami, kiedy się odzywa i ignorować jego komentarze, jeśli nie przechodzi do przemocy.
Ludzie nie wierzyli, że oszalał tylko dlatego, że opowiedział raz absurdalną historię. Ludzie wierzyli, że oszalał, bo przez swoja obsesję, Steve sam ich do tego przekonywał przez ostatnie parę miesięcy. Przygotował grunt pod kłamstwo które puścili w świat nasi protagoniści.
...
Naprawdę nienawidzę podejścia seriali do aparatów. Zwłaszcza, że jeden sama nosiłam.
Okej, ale pod koniec tego odcinka naprawdę współczułam Steve'owi. On miał absolutną rację, mówił tylko prawdę, ale przez to jak go protagoniści zrobili, to brzmiał jak wariat i wydawało się, że coś brał.
Okej, uwielbiam konwersacje w stylu "mówimy o dwóch różnych rzeczach, ale można to odczytać jako jedną bez kontekstu"
Dlatego tak bardzo uwielbiam ostatnią scenę między Tobim i Steavem w drugim odcinku. Zwłaszcza, że buduje na niepewności, którą Tobi mógłby mieć w tej sytuacji, a które miał odkąd Claire dołączyła do grupy. Świetna scena.
Jak miło, że wszyscy uważają Steve'a za idiotę przez to, że chodzi w koronie z balu który był dwa tygodnie temu. Może i jest bully'm ale to nie znaczy, że musi być popularny... W sumie to chyba nie ma żadnych przyjaciół. To dość smutne.
Also, widzę masę niepewności i strachu w tym jak desperacko chwyta się tej swojej korony. Redemption Arc!
Dictatious. Ugh.
Nie mówię, że to był zły wątek. Nie mówię, że nie był dobrze poprowadzony przez większość czasu.
Ale jednocześnie to ten wątek jest swego rodzaju wstępem do "wszyscy żyli w czasach wielkiej bitwy", co jest na liście moich Top 10 problemów z serią.
Tak, prawdopodobnie można by było jakoś to poprowadzić tak, by Dictatious trawił do Ciemności długo po ostatecznej bitwie. W końcu jakoś te setki dzieci zostały podmienione na Zmiennokształtnych. Ale to skomplikowane i nikt nie chciał tego pisać.
Więc tak, dla mnie wątek Dictatiusa to początek tego, co zniszczyło timeline serii.
Okej, więc Jim po prostu wyrzucił Enrique przez portal, tak? Ale przez cały odcinek nigdzie nie widzieliśmy chyba Nie-Ernique. Co by zrobił, i co by zrobiła Claire i reszta, gdyby Nie-Ernique był z rodzicami Claire, albo którąś z jej koleżanek jako niańkom? Nie no, świetny plan, Łowcy Troli.
Okej, ale serio. Kto z tej radu uznał, że to świetny pomysł postawić Draala na straży mostu? Draala?!
Okej, ale pozycja rady nie jest kompletnie bezsensowna. Gunmar to wielkie zagrożenie, które współcześnie jest bardziej legendą, Szatanem, potworem spod łóżka. Nic dziwnego, że są paranoiczni i desperacko chcą zapobiec jego przybyciu. A to co zrobił Jim było samolubne.
Inna sprawa, że to oni stwierdzili, że to świetny pomysł zasłaniać się szesnastoletnim dzieckiem, które nie ma pojęcia co robi. I że jeśli Gunmar przybędzie, to Jim, jako tako wyszkolony Łowca, który już dwakroć dokonał niemożliwego, jest najlepszą możliwością obrony.
Szkoda, że serial nie próbował zagłębić się w ten konflikt bardziej.
Szczerze, to dziwię się, że udało się utrzymać zniknięcie Jima jako sekret między trollami przez te tygodnie. On jest Łowcą Trolli, jeśli zniknie, to powinno być jasne dość szybko.
To w jaki sposób napisane i pokazane są zmiany które nastąpiły w czasie tych kilku tygodni jest świetne. To jak bardzo nie są w stanie sobie z tym poradzić. To jak bardzo cierpią. I to jak bardzo nie mogą się przyzwyczaić do zmian. Nikt z łowców nie przeszedł żałoby, nawet nie próbował, i to widać.
Okej, nie ważne co myślę o tym, że Barbara straciła pamięć, cała operacja ukrywania przed nią braku Jima ma sens.
To świetne wykorzystanie tego, że Barbara jest doktorem, a Toby jest sierotą.
Barbara bardzo dużo pracuje, a po pracy jest strasznie zmęczona. Jeśli jej syn - który i tak bardzo dziwnie się zachowywał przez ostatnie tygodnie - jest rzadko w domu, śpi kiedy przychodzi, albo zachowuje się troszkę dziwnie, ma prawo się nie zorientować. Zwalić to na zmęczenie, czy ten wstrząs mózgu który miała wcześniej.
W szkole to może działać 50/50, ale jeśli ktoś zmienił się w Barbarę, żeby go zwolnić, to ma sens, że nauczyciele uwierzyli na słowo.
Przy okazji Toby, którym opiekuje się pół-ślepa babcia, może łatwo wymknąć się z domu tak, żeby ta nie zauważyła. To działa w kompletnej sprzeczności do sytuacji Claire, której rodzice od razu wszystkiego mogliby się domyśleć.
Bardzo lubię jak sekwencja z Jimem z pierwszego odcinka i sekwencja z Tobim udającym Jima z pierwszego odcinka drugiego sezonu się pokrywają, pokazując jak bardzo nie na miejscu Tobi jest w tym momencie.
Okej, rant. W końcu doszliśmy do momentu, kiedy Barbara dowiedziała się o Trollach i o drugim życiu Jima. Więc czas na rant o tym jak bardzo ten cały wątek był zmarnowany. A ponieważ piszę to podczas oglądania, to oprę to na ostatnich trzech odcinkach.
Rodzic nie wiedzący co się dzieje z jego dzieckiem, kiedy to prowadzi podwójne życie to klasyczny trop w seriach typu Get Up, Go to School, Save the World. I Trollhunters radziło sobie z tym świetnie w pierwszym sezonie.
Sekrety powodowały rosnącą przepaść między nimi. Oddalali się coraz bardziej od siebie. List z pierwszego sezonu i wszystkie sekrety wisiały nad Jimem, wpakowując go w coraz więcej kłopotów.
Barbara nie siedziała, nie robiąc nic, kiedy Jim ją okłamywał. Zastanawiała się, zadawała pytania, martwiła się. Z każdym odcinkiem przypominano nam, że poznanie przez nią prawdy jest nieuniknione. W przeciwieństwie do innych seriali tego typu, gdzie rodzice mogą przeżyć sezony nie mając o niczym pojęcia, a kiedy już się dowiadują, spada to na nich jak bomba, z zaskoczenia. Nie to, że rewelacja tutaj nie była z zaskoczenia, ale przynajmniej wszystko już przeciekało wcześniej, a Barbara przynajmniej wiedziała, że z Jimem coś jest nie tak i że coś ukrywa.
Jim też zdawał sobie sprawę z tego, że nie może ukrywać tego w nieskończoność. Sekret wymykał się spod kontroli z każdym dniem, a on to widział za każdym razem. Bał się tej rozmowy, chciał jej uniknąć, uciekał od niej. Nawet jeśli wiedział, że jest nieunikniona, skoro pozycja jest dożywotnia.
I wtedy konfrontacja nadeszła.
Napiętrzone sekrety wybuchły, niszcząc plan na pokonanie Angora. I to na więcej sposobów niż jeden. To, że Barbara wróciła nagle do domu popsuło plan i osłabiło ich obronę. To, że musieli ją uspokajać i jej wszystko wyjaśnić sprawiło, że opuścili gardę. To, że była zdesperowana pomóc Jimowi, mimo, że nie miała pojęcia co się dzieje, nie naprawdę, przez co tak naprawdę pomogła Angorowi, kiedy Jim i Stickler już go złapali. A później była praktycznie trzecim kołem, kimś, o kogo trzeba się martwić i chronić przez resztę walki.
I po tym wszystkim Barbara w końcu zaakceptowała rolę Jima jako Łowcę Trolli i jego miejsce w tym wszystkim. Teraz będziemy mogli zobaczyć jak radzi sobie dzień za dniem ze świadomością co się dzieje. Jak będzie wspierać Jima i martwić się o niego. Może podziękuje Draalowi, że pilnuje jej i domu? Może w końcu dokończy rozmowę z Blinky'm, tym razem w pełni szczerze? Może zespół w końcu dostanie porządnego medyka, który się zna na tym co robi i będzie mógł im pomóc po walkom? Może będzie w stanie porozmawiać z nauczycielami, żeby załagodzić problemy Jima z podwójnym życiem? Może...
Może autorzy wymyślą tylną furtkę, przez którą Barbara zapomni o tym wszystkim kiedy tylko więź między nią i Stricklerem zostanie przerwana. A później Jim zamiast mówić jej cokolwiek kiedy już się obudzi, tak jak obiecał, tchórzy. Mimo, że widział na własne oczy, przeżył przez to, co się stało, kiedy ukrywał swoje życie przed swoją mamą, wciąż nie chce jej nic powiedzieć. Dlaczego?
Dlaczego odwrócono ten cały ark? Dlaczego go wymazano? Dlaczego?!
Nic w drugim sezonie do tego nie przemawia. W drugim sezonie nie ma problemów związanych z tym, że Jim ukrywa swoje życie przed mamą. Nie ma problemów związanych z tym, że zniknął na kilka tygodni. Barbara wiedząca co się stało nie wpłynęłaby na żaden istotny wątek związany ze zniknięciem Jima. A nawet jeśli, to bardziej w "jeszcze jeden człowiek, który chce pomóc" sposób, niż "to zniszczy fabułę".
Pierwszy raz, kiedy Barbara ma znowu wpływ na fabułę i to, że nic nie pamięta jest poruszone, to... trzeci sezon, kiedy serial próbuje odwrócić tą całą amnezję i mamy więcej dramy związanej z kłamaniem, ukrywaniem prawdy i wyjawieniem tożsamości. Dlaczego? Dlaczego?!
Dlaczego musieliście rozwalić jeden z bardziej emocjonalnych wątków pierwszego sezonu? Dlaczego? Wszystko to można było rozwiązać inaczej, a jednocześnie bardziej emocjonalnie. Nie resetując niczego.
Nie-randka Jima i Claire zamiast balu jest strasznie słodka. To jest coś unikalnego. Coś tylko ich.
Reakcja Barbary na to co zastała w domu? Bardzo naturalna. 10/10
To jest chyba najlepsza część tego serialu. Postacie sprawiają wrażenie prawdziwych ludzi. Zachowują się, jak prawdziwi ludzie.
Główny wątek łowców, którzy nie są Jimem i Draalem, w odcinku 24 to granie w szarady z gnomem. Czy tylko ja uważam, że to strasznie zabawne? Przynajmniej bez kontekstu